Miniony weekend był stosunkowo spokojny – przynajmniej w kontekście rynku walutowego. Dlatego też sesja azjatycka w poniedziałek również przebiegła spokojnie i niespostrzeżenie - początek handlu dla par kluczowych był taki sam, jak w piątek. Indeks dolara próbował rozwinąć wzrost, ale prawie natychmiast odwrócił się, zmierzając w kierunku podstawy 93. figury. Traderzy nadal obawiają się dolara, nawet pomimo stosunkowo dobrych danych o wzroście inflacji w USA, które zostały opublikowane pod koniec ostatniego tygodnia handlowego. Dolarowym bykom nie pomogły "zielone liczby": choć wskaźniki CPI wypadły lepiej niż oczekiwano, nie odzwierciedlały przełomowego wzrostu inflacji. Jednocześnie dolar znajduje się pod jarzmem innych fundamentalnych problemów.
Polityka znajduje się na pierwszym miejscu. Amerykańska waluta jest stopniowo "włączana" do kampanii wyborczych, ostrzej reagując na sondaże, skandale polityczne, komentarze i wypowiedzi. 3 listopada, kiedy w Stanach Zjednoczonych odbędą się wybory, jest tuż za rogiem - podczas gdy nadal nie ma wyraźnego faworyta wyścigu prezydenckiego. W szczególności, według ostatnich sondaży, były wiceprezydent USA Joe Biden zwiększył przewagę nad obecnym prezydentem Donaldem Trumpem. Według Financial Times przywódca Demokratów może zebrać 269 głosów wyborczych, podczas gdy lider Republikanów - tylko 122. Ale jest jedno "ale". Do tej pory dziewięć stanów kraju nie zdecydowało, na kogo będą głosować, a jest to łącznie 147 głosów wyborczych. Dlatego wciąż jest za wcześnie, aby mówić o zwycięstwie Bidena, biorąc pod uwagę tak dużą liczbę niezdecydowanych. Czynnik niepewności politycznej wywiera presję na dolara, uniemożliwiając walucie rozwinięcie skrzydeł, nawet jeśli ma ku temu dobry powód.
Warto również przypomnieć, że w miniony czwartek Senat USA nie przegłosował projektu ustawy, która przewidywałaby alokację 300 miliardów dolarów na przezwyciężenie negatywnych skutków pandemii. Głosowanie to miało charakter przełomowy, ponieważ Senat jest kontrolowany przez Republikanów, których przedstawiciele faktycznie wprowadzili tę ustawę do porządku dziennego. Jednak poparło ją tylko 52 senatorów, podczas gdy 47 było przeciw. Wśród głosujących przeciw był nawet jeden Republikanin. Wynik ten dał jasno do zrozumienia, że gospodarka amerykańska pozostanie w najbliższej przyszłości bez dodatkowej pomocy finansowej.
Demokraci nalegają na uchwalenie ustawy, która jest dziesięciokrotnie większa od ustawy republikańskiej (3 biliony dolarów), podczas gdy republikanie uważają ją za zbyt kosztowną. Co więcej, kilka miesięcy temu Trump ostrzegał, że jeśli zostanie przyjęta ustawa o wartości 3 bilionów dolarów, skorzysta z prezydenckiego weta, blokując jej podpisanie. Z kolei przedstawiciele Partii Demokratycznej uważają, że 300 miliardów dolarów jest skąpe i pełni rolę "łaty", a nie kompleksowej pomocy. W rezultacie kwestia pomocy gospodarce ugrzęzła w bagnie politycznych bitew w przededniu wyborów prezydenckich. Tymczasem szef Fedu regularnie zwraca uwagę na potrzebę dodatkowych zastrzyków finansowych, biorąc pod uwagę słabe tempo ożywienia gospodarczego w kraju.
Nawiasem mówiąc, w tym tygodniu (16 września) Rezerwa Federalna USA ogłosi wyniki wrześniowego posiedzenia. Dolar zachowuje się ostrożnie, w tym z tego powodu. Przypomnę, że podczas sympozjum gospodarczego w Jackson Hole Jerome Powell ogłosił, że regulator zrewidował strategię polityki pieniężnej. Tym samym wyraził sygnał o dłuższym okresie niskich stawek. Teraz, ze względu na zatrudnienie, bank centralny będzie bardziej tolerancyjny wobec inflacji, dopuszczając jej wzrost powyżej docelowego poziomu 2 proc. Rynek oczekuje od Fed dodatkowych komentarzy na ten temat – w szczególności, jak wysoko regulator "pozwoli" na wzrost inflacji. W zeszłym tygodniu swoje komentarze wyraził szef Fed z Atlanty Rafael Bostic. Według niego, jeśli inflacja "niewiele" przekroczy docelowy poziom Fed, "będzie można poczekać i nic nie robić", śledząc dynamikę pozostałych kluczowych wskaźników makroekonomicznych. Oczywiście, na wrześniowym posiedzeniu traderzy planują usłyszeć od szefa Rezerwy Federalnej wyraźniejsze wytyczne. Dlatego do środy traderzy par dolara będą ostrożnie handlować w oczekiwaniu na nadchodzące spotkanie członków amerykańskiego regulatora.
W ten sposób dolar jest teraz utrzymany na swego rodzaju "kotwicach", które nie pozwalają mu na wzrost o mniej lub bardziej dużej skali - nawet jeśli istnieją powody wynikające ze statystyk makroekonomicznych. Indeks dolara nadal oscyluje w przedziale 92,30-93,30, gdzie utrzymuje się od początku sierpnia.
Mówiąc bezpośrednio o parze euro-dolar, tutaj również ma miejsce płaski charakter ruchu. Para utrzymała się na 18. pozycji ze względu na optymistyczną i powściągliwą pozycję EBC oraz na tle słabej pozycji waluty amerykańskiej. Jednak dalszy wzrost jest wątpliwy ze względu na Brexit. Kontrowersyjny projekt ustawy, który zasadniczo przekreśla jeden z punktów umowy, został przesłany do Izby Gmin - a głosowanie ma się odbyć w tym tygodniu. Przemawiając w piątek w brytyjskim parlamencie, Johnson wezwał posłów do poparcia jego inicjatywy, pomimo ostrej krytyki z Brukseli.
Eskalacja konfliktu politycznego między Wielką Brytanią a UE odbija się rykoszetem na euro, dlatego do czasu rozwiązania tej sytuacji wzrost EUR/USD będzie ograniczony. Ale jeśli brytyjscy parlamentarzyści nie obalą głosowania (w co osobiście nie mam wątpliwości), para "wystrzeli" do najbliższego poziomu oporu 1,1930 (górna linia wskaźnika Bollinger Bands na wykresie dziennym).
