W przededniu październikowego posiedzenia Europejskiego Banku Centralnego para euro-dolar gwałtownie spada, odnawiając kilkudniowe minima cenowe. Cena zmierza w kierunku głównego poziomu wsparcia 1,1700 przy jednoczesnym wzroście indeksu dolara i osłabieniu euro na całym rynku. Warto zauważyć, że katalizatorem ruchu walut w różnym kierunku jest koronawirus, który ponownie stał się tematem nr 1 na rynku walutowym. COVID-19 różnie wpływa na waluty - jeśli dolar wzrośnie na tle wzrostu nastrojów antyryzykowych, to euro osłabi się na tle zaostrzania ograniczeń w krajach UE. Dzisiejsze dane o koronawirusie po raz kolejny zdenerwowały uczestników rynku. I nie bez powodu: kraje europejskie nadal "dokręcają śrubę", kontynuując walkę z Covid.
Bezpośrednio dziś południowy impuls był wywołany napływem wiadomości z Francji. Według nieoficjalnych informacji dzisiaj może zostać tam ogłoszony drugi lockdown. Francuskie media, powołując się na własne anonimowe źródła, podają, że Emmanuel Macron może nałożyć surowe ograniczenia w ciągu następnych czterech tygodni w całym kraju. Według źródeł proponowana kwarantanna będzie nieco łagodniejsza niż poprzednia. Po pierwsze niektóre przedsiębiorstwa i większość instytucji państwowych będą działać, a po drugie władze nie będą zamykać szkół i przedszkoli. Jednak sklepy niespożywcze, bary i restauracje będą zamknięte 24 godziny na dobę (obecnie obowiązuje tylko godzina policyjna). Jeśli inicjatywa prezydenta zostanie poparta, to ograniczenia zaczną obowiązywać od północy 29 października.
Zdaniem wielu ekspertów reszta Europy również ucieknie się do podobnych środków już wkrótce, biorąc pod uwagę tempo rozprzestrzeniania się koronawirusa. Według WHO w ciągu ostatniego tygodnia w Unii Europejskiej zmarło o 40% więcej pacjentów z koronawirusem niż tydzień wcześniej. Ponadto w ciągu ostatnich 7 dni liczba zakażeń wzrosła o jedną trzecią - większość nowych przypadków występuje we Francji, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii i Holandii.
Przypomnę, że władze hiszpańskie ogłosiły w zeszłą niedzielę sytuację nadzwyczajną w kraju i wprowadziły godzinę policyjną od 23:00 do 6:00 (z wyjątkiem Wysp Kanaryjskich). Jeśli sytuacja nie poprawi się w nadchodzącym tygodniu, Hiszpanie są gotowi zaostrzyć ograniczenia, aż do całkowitego lockdownu. We Włoszech w ciągu ostatniego dnia odnotowano rekordową liczbę pacjentów (ponad 20 tys.). Nowe ograniczenia w tym kraju obejmują zamykanie restauracji, kawiarni i cukierni. Zatrzymuje się również praca kin, teatrów, kasyn, siłowni, basenów, uzdrowisk. Niemcy też zamierzają wzmocnić kwarantannę. Bary, kluby, puby i podobne lokale będą zamknięte przez cały listopad, a noclegi w hotelach będą dozwolone tylko z uzasadnionych przyczyn. Zamknięte będą również kina, teatry i obiekty sportowe. W takim czy innym stopniu reszta Europy zaostrza ograniczenia.
Ogólnie rzecz biorąc, w tej chwili realizowany jest najgorszy ze wszystkich możliwych scenariuszy, kiedy to kluczowe kraje Europy wprowadzają prawie całkowity lockdown. I chociaż "jesienne" środki wciąż nie są tak rygorystyczne jak "wiosenne" (przynajmniej na razie), traderzy są poważnie zaniepokojeni perspektywami europejskiej gospodarki. Nawet jeśli weźmiemy pod uwagę zapowiedziane już działania, to można założyć, że usługi, turystyka i ruch lotniczy znowu "spadną", szczególnie we Francji, gdzie wprowadzane są najsurowsze ograniczenia. Oczywiście lockdown dotknie również resztę gospodarki europejskiej. Aktywność konsumentów znowu spadnie, inflacja spadnie, indeksy PMI i ZEW IFO znowu spadną. W rezultacie ograniczenia źle wpłyną na powolne ożywienie europejskiej gospodarki.
Na tle tak ponurych wiadomości euro traci na wartości na całym rynku. Nawet na początku tygodnia traderzy byli bardzo wyrozumiali co do ograniczeń. Ale dzisiaj uczestnicy rynku biją na alarm, biorąc pod uwagę zamiary liderów kluczowych krajów europejskich powtórzyć wiosenny scenariusz.
Komisja Europejska również dolewa oliwy do ognia, ponieważ jej przewodniczący wygłosił dziś przemówienie w związku z obecną sytuacją. Tak więc Ursula von der Leyen powiedziała, że w ciągu najbliższych 3-4 tygodni nastąpi znaczący wzrost poziomu zachorowalności na koronawirusa, co jest bardzo niepokojące. Jednocześnie szef KE wezwał europejskie kraje, aby "aktywniej przeciwdziałały rozprzestrzenianiu się drugiej fali epidemii". Innymi słowy, Bruksela faktycznie poparła politykę zaostrzenia środków walki z pandemią.
A jednak pomimo tak silnego impulsu południowego i tak ponurych wiadomości, sprzedaż pary EUR/USD wygląda dość ryzykownie, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę średniookresowe perspektywy. Rynek szybko wypracuje sam fakt wprowadzenia ograniczeń w Europie, po czym ponownie przejdzie na wydarzenia amerykańskie. Do wyborów prezydenckich w USA pozostał niecały tydzień i ta okoliczność wpłynie na dolara. W tej chwili cena pary wynosi 1,1730 i przez następne 12 godzin może spaść do poziomu wsparcia 1,1700. Ale sądząc po dynamice ruchu spadkowego, niedźwiedziom trudno będzie pokonać ten cel, a tym bardziej umocnić się na poziomie 16. figury. Dlatego moim zdaniem w tym przypadku warto zaakceptować ewentualny "utracony zysk" w wysokości 30-40 punktów. Jeśli na dole 17 poziomu cenowego niedźwiedzie spowolnią ruch południowy, można rozważać długie pozycje z pierwszym celem na poziomie 1,1790 (górna granica chmury Kumo na wykresie dziennym).