Decyzja Banku Kanady o rozpoczęciu normalizacji polityki pieniężnej w warunkach niekorzystnej sytuacji epidemiologicznej w kraju zaniepokoiła nie tylko dolara kanadyjskiego, ale także inne waluty. Skok Loonie pokazał, jak nieprzygotowany był rynek na taki rozwój wydarzeń. Nikt na poważnie nie wyobrażał sobie, że to Kanada będzie pierwszym sygnałem do normalizacji polityki, wyprzedzając w ten sposób światowych liderów finansowych. W teorii pierwszy taki krok powinien był zrobić Fed lub EBC.
Kanada zasiała w środę wątpliwości co do nastrojów rynkowych, które mogą zacząć opierać się na ewentualnym zaostrzeniu polityki innych banków centralnych. Organy regulacyjne mogą pójść za przykładem kanadyjskich finansistów. Na przykład w Europie, podobnie jak w Kanadzie, sytuacja z pandemią jest trudna, jednak nie można powiedzeć, że dane makroekonomiczne są okropne. Dlaczego EBC nie chce być następnym w kolejce do normalizacji polityki pieniężnej?
Jest to możliwe, ale nie dzisiaj. W większości kwietniowe spotkanie jest przejściowe. Regulator nie publikuje żadnych prognoz, nie ma więc powodu, aby zmieniać dotychczasową politykę pieniężną. Nie będzie też wyraźnych sygnałów pozwalających na przyspieszenie euro, gdyż za kilka dni odbędzie się posiedzenie Fed.
Tak czy inaczej, czynnik Kanady i normalizacja polityki pieniężnej będą wywierać presję na regulatora europejskiego, w którym może dojść do rozłamu. "Jastrzębie" z EBC będą podążały swoją drogą z większą pewnością lub nawet bardziej agresywnie. Niewykluczone, że finansiści zbudują jakąś trampolinę przed czerwcowym posiedzeniem, a euro zacznie reagować wzrostem na oczekiwane zmiany w polityce.
"Uczestnicy rynku już zaczynają się spodziewać, że EBC rozpocznie wycofanie się ze skupu aktywów w trzecim kwartale. Obecne przyspieszenie wskaźników szczepień w kluczowych krajach strefy euro pomaga złagodzić pesymizm euro, który obserwowaliśmy w pierwszym kwartale. Łagodzi również presję na EBC, eliminując potrzebę utrzymywania bardziej agresywnego wolumenu zakupów aktywów przez długi czas" - piszą analitycy MUFG.
Generalnie wzmacnianie jastrzębich nastrojów w Centralnym Banku Europy w czwartek może wzmocnić wspólną walutę.
Kurs EUR/USD przekroczył poziom 1,2000, ponieważ dolar przyśpieszył ruch spadkowy ze względu na spadek rentowności papierów skarbowych. Wczorajsze ożywienie na giełdzie pomogło również poprawić nastroje kupców euro i zmniejszyć popyt na bezpiecznego dolara.
Jednak parze EUR/USD nadal jest trudno umocnić się powyżej poziomu 1,2000. Czasami można zaobserwować słabość byczego impulsu. Notowania znajdują się między 100-DMA a 200-DMA, a inwestorzy mogą być skłonni do sprzedaży euro w momencie wzrostu.
Teraz nie sposób nie zauważyć, że nastrój na parze nieco się poprawił, a to może doprowadzić do przebicia poziomu 1,2060. Wzrost powyżej wtorkowego zamknięcia na poziomie 1,2080 jest mało prawdopodobny. Przy gwałtownym wzroście wskaźnika momentum jest to możliwe.
Bycze nastroje na euro utrzymają się w nadchodzących tygodniach. Ponieważ para utrzymuje się w obszarze krótkoterminowego wykupienia, nie wyklucza się konsolidacji podczas kolejnych sesji. Jednak potencjał wzrostu do 1,2115 pozostanie niewyczerpany tak długo, jak długo euro będzie znajdowało się powyżej poziomu 1,1960.
