Mimo że bitcoin spada od półtora miesiąca i ciągnie w dół cały rynek kryptowalut, niektórzy inwestorzy nadal w niego wierzą. Prawdopodobnie mają nawet rację, ponieważ na dłuższą metę jest całkiem możliwe, że bitcoin wzrośnie do tych sławnych 100 000 USD za monetę. Problem w tym, że prawie wszystkie "szalone" prognozy dotyczące bitcoina nie mają określonych terminów. Każdy może powiedzieć, że bitcoin będzie kosztował 100 000 dolarów, ale jaki jest sens, jeśli nikt nie wymienia terminów i konkretnych powodów? Wszyscy mówią, że bitcoin to nowa szansa, jest wygodny, zdecentralizowany, niepodlegający rządom i bankom centralnym i tak dalej. Jednakże obecnie na świecie istnieje wiele kryptowalut.
Ethereum wkracza już w miejsce bitcoina. Kryptowaluta ETH jest przedmiotem obrotu na giełdzie towarowej oraz jest też dla niej ogromna liczba instrumentów pochodnych, a wielu ekspertów uważa ją za bardziej atrakcyjną jako środek obiegu i płatności. Przypomnijmy, że generalnie kryptowaluty powstały, aby zastąpić pieniądz fiducjarny lub stać się jego alternatywą, a bitcoin w naszych czasach jest tylko narzędziem inwestycyjnym, które samo w sobie również nic nie kosztuje. Oznacza to, że absolutna większość uczestników rynku kryptowalut używa bitcoina nie dlatego, że jest to wygodny środek płatniczy, a bardzo niewiele osób używa go jako środka płatniczego, ale dlatego, że przy jego zmienności cena zmienia się bardzo szybko.
Jeśli mowa o decentralizacji kryptowaluty, jest to również dość kontrowersyjne, ponieważ większość górników (jak do tej pory) znajduje się w Chinach i, jak widzimy, przerwy w dostawie prądu tylko w jednym regionie mogą doprowadzić do załamania ceny kryptowaluty. Cóż, prawdopodobnie nie warto teraz mówić o niesubordynacji banków centralnych i rządów, ponieważ Chiny mogą zakazać wydobycia i obrotu bitcoinami za pośrednictwem organizacji finansowych, a Stany Zjednoczone mogą zaostrzyć opodatkowanie transakcji kryptowalutowych. Dlatego nie można powiedzieć, że bitcoin nie zależy od banku centralnego ani rządów.
Cieszę się, że nie wszyscy na tym świecie są gotowi rzucić się na oślep w jakąkolwiek nową technologię, tylko po to, aby zarobić na niej kilka milionów. Największy brytyjski bank HSBC nie planuje otwierać żadnych specjalnych działów zajmujących się kryptowalutami ani oferować swoim klientom instrumentów inwestycyjnych opartych na kryptowalutach. Oświadczył to prezes banku Noel Quinn. Według niego bitcoin jest zbyt zmienny i nie jest aktywem. "A więc" - mówi Quinn - "jeśli nasi klienci chcą nim handlować, to oczywiście będą, ale nie promujemy kryptowalut ani w żaden sposób nie narzucamy ich naszym klientom". Wcześniej kilka największych banków świata ogłosiło utworzenie instrumentów finansowych oraz innych różnorodnych usług i instrumentów inwestycyjnych opartych na kryptowalutach. Systemy płatności, takie jak Visa czy PayPal, również dołączyły do tego trendu. Każdy chce nadążać za duchem czasu.
