Po wydarzeniach w środę 10 listopada odbicie wspólnej waluty europejskiej było oczywiste. Jednak brytyjska statystyka makroekonomiczna, która okazała się znacznie gorsza od prognozy, przetasowała wszystkie karty. Tak więc funt kontynuował spadek i pociągnął za sobą inne waluty, w tym wspólną walutę europejską. Zabawne jest to, że dzisiaj już wspólna europejska waluta pociągnie za sobą cały rynek. Tym razem europejska statystyka makroekonomiczna będzie psuła nam życie. Oczekuje się spowolnienia wzrostu produkcji przemysłowej w Europie z 5,1 proc. do 4,5 proc. I to jest najbardziej optymistyczna prognoza. Tempo wzrostu najprawdopodobniej zwolni do 4,1 proc. W każdym razie chodzi o spowolnienie europejskiej gospodarki, która dotychczas nie podniosła się po skutkach kryzysu koronawirusowego.
Produkcja przemysłowa (Europa):
Od początku tygodnia handlowego waluta europejska straciła na wartości w stosunku do dolara o ponad 150 punktów. Ta duża zmiana ceny w krótkim okresie może być klasyfikowana jako inercyjna. Kilka ważnych poziomów cenowych zostało już przekroczonych, ale to nie powstrzymuje spekulantów przed dalszym spadkiem. Obecnie notowania oscylują wokół lokalnego minimum z 2021 roku.
Tak gwałtowna zmiana ceny doprowadziła do tego, że instrument techniczny RSI na interwale czterogodzinnym spadł poniżej poziomu 20. Sygnalizuje to wysoki poziom wyprzedaży euro.
Na wykresie dziennym rejestrowana jest zmiana trendu średnioterminowego, gdzie za główny uznaje się cykl z początku czerwca.
Oczekiwania i perspektywy:
Można przypuścić, że pomimo wysokiego poziomu wyprzedaży, na rynku utrzyma się ruch spadkowy. Doprowadzi to do dalszej deprecjacji euro w kierunku 1,1400.
Biorąc pod uwagę przedział krótkoterminowy, dzienny i średnioterminowy, uwzględniając wydłużenie cyklu spadkowego, kompleksowa analiza wskaźnikowa daje sygnał sprzedaży.