
Tymczasem na Ukrainie rozpoczął się 56. dzień operacji wojskowej prowadzonej przez wojska rosyjskie. Trudno powiedzieć, jakie cele stawia sobie obecnie Moskwa, ponieważ cele wymieniane przez różnych "wysokich urzędników" w ciągu ostatnich dwóch miesięcy bardzo się od siebie różnią. Wszystko się zaczęło od tego, że Kreml zamierzał całkowicie "demilitaryzować" i "denazyfikować" Ukrainę, a także zmienić reżim Zełenskiego w Kijowie. Teraz chodzi już o wyzwolenie Donbasu. W tym samym czasie Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i inne kraje zadeklarowały, że będą nadal udzielać Ukrainie pomocy wojskowej, wysyłając w szczególności broń artyleryjską oraz ciężkie pojazdy opancerzone. Pojawiły się też doniesienia, że kraje NATO będą dostarczać Ukrainie samoloty bojowe, jednak w związku z tym, że tego typu broń może być traktowana przez Kreml jako "broń do ataku", co może wywołać konflikt między Rosją a NATO, samoloty wojskowe będą dostarczane na Ukrainę ... w stanie zdemontowanym, jako części zamienne. Ogólnie rzecz biorąc, dostawa broni na Ukrainę trwa i mimo że jej infrastruktura cierpi z powodu działań wojennych, Ukraińcy niewątpliwie mają czym się bronić. Najprawdopodobniej "druga faza" operacji specjalnej w Donbasie zakończy się niepowodzeniem tak samo, jak pierwsza. Oczywiście z powodu tego konfliktu Ukraina poniesie ogromne straty, jednak Europa i Ameryka już zapowiedziały, że wszystkie skonfiskowane rosyjskie środki, a mowa o miliardach dolarów, zostaną przekazane na Ukrainę w ramach reparacji. Ponadto istnieje już plan Marshalla dla Ukrainy, który wspiera zarówno Wielka Brytania, jak i Unia Europejska i Stany Zjednoczone. Teraz najważniejsze, żeby działania wojenne zakończyły się jak najszybciej, w przeciwnym razie światowa gospodarka może pogrążyć się w recesję.