Główne amerykańskie indeksy giełdowe – DOW Jones, NASDAQ i S&P 500 – zakończyły piątek na plusie. Jednak to nic nie zmienia, a jest jedynie niewielkim wzrostem w ramach globalnej korekty, którą obserwujemy obecnie zarówno na amerykańskiej giełdzie, jak i na rynku kryptowalut, czyli na najbardziej ryzykownych rynkach. W sobotę i niedzielę, rzecz jasna, nie było żadnych wiadomości makroekonomicznych, dlatego nie możemy powiedzieć, że fundamentalne podłoże poprawiło się lub pogorszyło się w tym czasie. Pojawiły się jednak wiadomości o charakterze geopolitycznym, które mogą doprowadzić do znacznego pogorszenia sytuacji na świecie. Zresztą wiadomość o przystąpieniu Szwecji i Finlandii do NATO nie jest niczym nowym. Pisaliśmy o tym regularnie przez ostatnie dwa tygodnie. Jednak wczoraj, 15 maja, prezydenci obu krajów oficjalnie poinformowali, że parlamenty podjęły decyzję o przystąpieniu do sojuszu wojskowego. Teraz kolejny ruch należy do Kremla. Przypomnijmy, że Moskwa kilkakrotnie oficjalnie oświadczała, że sprzeciwia się przyłączeniu Finlandii i Szwecji do NATO. Finlandia ma najdłuższą, ponad 1000 km, granicę z Rosją, w pobliżu której, to znaczy jakieś dwieście kilometrów od Petersburga, wkrótce mogą znaleźć się bazy NATO. Przypomnijmy też, że jednym z oficjalnych powodów "operacji wojskowej" na Ukrainie była chęć wstąpienia kraju do Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg ogłosił w ten weekend, że sojusz wojskowy przygotowuje się do wzmocnienia sił obu krajów bałtyckich jeszcze przed ich przystąpieniem do NATO i z tym nie będzie problemów, ani opóźnień. W zeszłym tygodniu prezydent Turcji Erdogan powiedział, że jego kraj jest przeciwny wstąpieniu Finów i Szwedów do NATO, ale Stoltenberg zapewnił, że Ankara nie będzie temu przeszkadzała. Sekretarz generalny zauważył również, że teraz sojusz wojskowy będzie działał z wyprzedzeniem. Zachód uważa, że Moskwa może rozpocząć kolejną "operację specjalną", więc w najbliższej przyszłości zacznie wzmacniać obecność sił NATO w Finlandii i Szwecji. W rezultacie wkrótce dojdzie do zwiększenia sił zbrojnych Sojuszu w pobliżu granicy z Rosją. Istnieją poważne powody, by sądzić, że w najbliższej przyszłości może dojść do kolejnego konfliktu geopolitycznego, który wyjdzie poza granice Ukrainy, o czym wielokrotnie ostrzegaliśmy.
Obecnie na Ukrainie nie odnoszą poważnych sukcesów ani Siły Zbrojne Ukrainy, ani armia Federacji Rosyjskiej. Siłom ukraińskim udało się prawie całkowicie wyzwolić obwód charkowski, ale jednocześnie armia rosyjska poczyniła pewne postępy w obwodzie donieckim i ługańskim. Zachód nadal dostarcza broń na Ukrainę. Kijów twierdzi, że gdy dostanie dość broni, Siły Zbrojne Ukrainy rozpoczną kontrofensywę, której celem jest pełny zwrot własnych ziem, w tym Krymu i Donbasu.
