Duża kwota długów wynosząca ćwierć biliona dolarów, zagraża światu możliwą kaskadą niewypłacalności.
Sri Lanka była pierwszym krajem, który w tym roku wstrzymał płatności swoim zagranicznym obligatariuszom w związku z niebotycznymi kosztami żywności i paliwa, niepokojem społecznym i chaosem politycznym.
Teraz uwaga skupia się na Salwadorze, Ghanie, Egipcie, Tunezji i Pakistanie – krajach, które według Bloomberg Economics są narażone na niewypłacalność. W związku z tym, że koszty ubezpieczenia zadłużenia rynków wschodzących (EM) od niewypłacalności rosną do najwyższego poziomu, swoje obawy wyraża również główna ekonomistka Banku Światowego Carmen Reinhart i specjaliści od długoterminowego zadłużenia krajów EM, tacy jak były menedżer portfela Elliott Management Jay Newman.
"Dla krajów o niskich dochodach ryzyko i kryzys zadłużenia nie jest hipotetyczny" – powiedział Reinhart w Bloomberg Television. "To już prawie nastąpiło".
Bloomberg poinformował również, że w ciągu ostatnich sześciu miesięcy liczba rynków wschodzących z obrotem długu państwowego na niepokojących poziomach wzrosła ponad dwukrotnie. Łącznie w tych 19 krajach zamieszkuje ponad 900 milionów ludzi, a niektóre, takie jak Sri Lanka i Liban, już są niewypłacalne.
Mowa tu o 237 mld dolarów należnych zagranicznym posiadaczom obligacji, co stanowi prawie jedną piątą, czyli około 17%, z 1,4 bln dolarów, które kraje rynków wschodzących mają do spłaty z tytułu zadłużenia zagranicznego denominowanego w dolarach, euro lub jenach.
Patrząc na kryzysy, które miały miejsce w ostatnich dziesięcioleciach, prawdopodobne jest, że upadek finansowy jednego rządu może wywołać efekt domina. Najgorszym kryzysem był kryzys zadłużenia w Ameryce Łacińskiej w 1980 roku. Według obserwatorów rynków wschodzących obecna sytuacja jest podobna. W tamtym czasie Rezerwa Federalna również agresywnie podniosła stopy procentowe, próbując ograniczyć inflację. To spowodowało gwałtowny wzrost wartości dolara, utrudniając krajom rozwijającym się obsługę ich zagranicznych obligacji.
Największy stres dotyka zwykle mniejsze kraje, które mają krótsze doświadczenie na międzynarodowych rynkach kapitałowych. Większe kraje rozwijające się, takie jak Chiny, Indie, Meksyk i Brazylia, mogą pochwalić się dość solidnymi bilansami zewnętrznymi i rezerwami walutowymi.
Jednak w "słabszych" państwach panuje powszechne zaniepokojenie tym, co ma się wydarzyć. Zapowiada się polityczne zamieszanie na całym świecie, a ceny żywności i energii gwałtownie rosną, rzucając cień na nadchodzące płatności obligacji w bardzo zadłużonych krajach, takich jak Ghana i Egipt. Konflikt na Ukrainie nadal wywiera presję na ceny surowców, globalne stopy procentowe rosną, a dolar amerykański umacnia się - to wszystko sprawia, że jarzmo ciążące na niektórych krajach jest nie do zniesienia.
Sami Muaddi, menedżer portfela w T. Rowe Price, nazywa to jedną z najgorszych wyprzedaży w historii.
Wskazał, że wiele rynków wschodzących pospiesznie sprzedało zagraniczne obligacje podczas pandemii Covid-19, kiedy potrzeby wydatkowe były wysokie, a koszty pożyczki niskie. Teraz, gdy globalne banki centralne zaostrzają warunki finansowe, wypychając przepływy kapitału z rynków wschodzących i nakładając na nie wysokie koszty, niektóre z nich będą zagrożone. "To bardzo trudny okres dla wielu krajów rozwijających się" – powiedział.
Awersja do ryzyka rozprzestrzeniła się również wśród aktywnych traderów, którzy kupują ubezpieczenie na wypadek niewypłacalności na rynkach wschodzących. "Sytuacja może się pogorszyć, zanim ulegnie poprawie", powiedział Caesar Maasry, dyrektor generalny Goldman Sachs. A według Instytutu Finansów Międzynarodowych sytuacja ta zmusiła zarządzających zagranicznymi pieniędzmi do opuszczenia gospodarek wschodzących. W czerwcu wycofano 4 mld dolarów z obligacji i akcji rynków wschodzących, co oznacza czwarty miesiąc odpływu kapitału.