Para GBP/USD próbuje wzrosnąć drugi dzień z rzędu. Chociaż ten wzrost jest bardziej symboliczny, ważny jest kontekst przemówienia Gubernatora Banku Anglii, Andrew Baileya. Mógł on z łatwością "pogrążyć" brytyjską walutę, ale wygłosił dość elokwentne przemówienie podczas posiedzenia w brytyjskim parlamencie. Przemawiając przed Komisją Skarbu Bailey zachował równowagę w swojej retoryce, a rynek zinterpretował to na korzyść funta. Jest to wniosek bardzo dyskusyjny, ale faktem pozostaje, że funt utrzymał się na powierzchni po kluczowej próbie.
Przede wszystkim przypomnijmy, że przed przemówieniem Baileya w Izbie Gmin Wielka Brytania opublikowała kilka danych ekonomicznych. Według raportów nieskorygowana liczba osób pobierających zasiłek wynosiła 1,58 mln w styczniu 2024 roku, co stanowi wzrost o 14 000 w porównaniu z poprzednim miesiącem, podczas gdy roczny wzrost regularnych zarobków zwolnił, podobnie jak wskaźnik cen konsumpcyjnych (roczna inflacja spadła do najniższego poziomu od stycznia 2023 roku). Brytyjska gospodarka również rozczarowała: PKB kraju skurczyło się o 0,3% kwartalnie i 0,2% rocznie w IV kwartale. Gospodarka Wielkiej Brytanii wkroczyła w techniczną recesję dołączając do Japonii w Grupie G7.
Mając tę "zapowiedź", rynek z niecierpliwością oczekiwał na przemówienie Baileya, chcąc usłyszeć konkretne szczegóły dotyczące perspektyw obniżenia stóp procentowych. Po wynikach lutowego spotkania, Bailey wyraził ogólnikowo swoją wizję sytuacji mówiąc, że bank centralny przeszedł od pytania, jak restrykcyjna powinna być polityka, do pytania, jak długo bank centralny powinien ją utrzymać. To zdanie zostało wypowiedziane przed opublikowaniem wyżej wymienionych danych ekonomicznych, więc traderzy wiązali duże nadzieje z przemówieniem Baileya.
Ale - nie! Podejście Baileya przypomniało nam Mario Draghiego, kiedy był on szefem Europejskiego Banku Centralnego, który często zaskakiwał rynki swoimi niedoprecyzowanymi wypowiedziami.
Tak więc komentując dalsze kroki w zakresie polityki monetarnej, Bailey stwierdził, że "to logiczne", iż rynki oczekują obniżek stóp procentowych w tym roku. Jednakże zauważył, że inflacja nie musi spaść do swojego celu na poziomie 2%, aby decydenci poparli obniżkę stóp procentowych.
Innymi słowy, "i tak, i nie". Można to interpretować zarówno na korzyść, jak i przeciwko brytyjskiej walucie, biorąc pod uwagę dwuznaczność Banku Anglii. Członkowie brytyjskiego parlamentu próbowali dowiedzieć się, co miał na myśli, ale nieskutecznie: Bailey powstrzymał się od dawania jakichkolwiek wskazówek dotyczących terminu łagodzenia polityki monetarnej. Powtórzył jedynie tezę, że ogólnie rynek ma rację przedstawiając krzywą, według której Bank Anglii powinien obniżyć stopę procentową w 2024 r.
Należy zauważyć, że nie ma jednomyślnej opinii dotyczącej dalszych perspektyw łagodzenia polityki monetarnej. Według ankiety Reutersa przeprowadzonej w dniach 17-22 stycznia nieco ponad połowa, czyli 38 z 70 ekonomistów, stwierdziła, że pierwsza obniżka nastąpi w następnym kwartale. Pozostali uważają, że Bank Anglii może opóźnić cięcie stóp do końca lata lub nawet jesieni. Analitycy z J.P.Morgan wyrazili podobną prognozę - spodziewają się, że Bank Anglii rozpocznie obniżanie stóp procentowych w sierpniu 2024 roku.
Dlatego próba "rozszyfrowania" retoryki Baileya za pomocą prognoz rynkowych nie przyniesie niestety jednoznacznej odpowiedzi.
Co powiedział Bailey? Zasadniczo – nic istotnego, ale fakt, że konsekwentnie unikał wypowiadania konkretnych słów, również o czymś świadczy. Przynajmniej tyle, że Bank Anglii nie jest gotów publicznie ogłosić łagodzenia polityki monetarnej i wiązać swoich działań z jakimkolwiek harmonogramem. Jednocześnie bank centralny przyznaje, że jest gotów podjąć takie kroki w 2024 r. Innymi słowy, bank centralny nie ograniczył się ramami czasowymi, chociaż potwierdził swoje gołębie intencje.
Rynek zinterpretował przemówienie Baileya na korzyść funta, ale moim zdaniem jest to pochopna, a raczej emocjonalna decyzja. Szef Banku Anglii nie spełnił gołębich oczekiwań, ale jednocześnie jego retoryka nie może być nazwana jastrzębią.
Dlatego należy traktować obecny wzrost GBP/USD z dużą ostrożnością: przypomina "zamek z piasku", który może się zawalić w każdej chwili, ponieważ nie ma solidnych podstaw dla wzrostu brytyjskiej waluty. Funt wzrośnie tylko w przypadku, gdy dolar amerykański się osłabi. To z kolei jest zamrożone w oczekiwaniu na protokół z posiedzenia Rezerwy Federalnej, raporty z USA i przemówienia przedstawicieli Fed (Jeffersona, Harkera, Cook, Kashkariego, Wallera), którzy wyrażą swoje opinie w czwartek i w piątek.
Biorąc pod uwagę wysoki stopień niepewności, zaleca się zachowanie pozycji wyczekującej w odniesieniu do pary GBP/USD - kupno wygląda na niemiarodajne, a sprzedaż jest zbyt ryzykowna, przynajmniej dziś.