Podczas gdy inwestorzy uważnie śledzą ceny paliw na stacjach, sytuacja na rynku ropy i gazu staje się coraz bardziej napięta. To nie tylko sezonowa korekta – układ sił zmienia się stopniowo, a kierunek, w jakim podążą ceny, wciąż pozostaje trudny do przewidzenia.
Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda stabilnie — układy średnich kroczących, typowe poziomy wsparcia, powtarzające się komentarzy urzędników, ale sytuacja na rynku kontraktów terminowych na ropę i gaz coraz bardziej się komplikuje.
Dziś ropa Brent ponownie próbowała przebić się powyżej poziomu 69 USD, jednak napotkała opór, który wcześniej pełnił funkcję technicznego wsparcia. Sytuacja geopolityczna między Waszyngtonem a Teheranem pozostaje napięta, ale wciąż nierozstrzygnięta. Relacje handlowe między Waszyngtonem a Pekinem również pozostają bez zmian, co nie dostarcza nowych impulsów do ruchu cen.
Spadki indeksów w USA to kolejny sygnał ostrzegawczy – odpływ kapitału może osłabić pozycję kontraktów na ropę.
Dodatkowo z powodu dni świątecznych aktywność jest ograniczona – część rynków jest zamknięta, a inwestorzy nie spieszą się z zajmowaniem nowych pozycji. W efekcie aktywność handlowa wyraźnie spowolniła, a rynek czeka na konkretny sygnał.
Sytuacja techniczna: kluczowe granice, gdzie ważą się losy rynku
Notowania ropy Brent balansują obecnie na krawędzi. Strefa 68,58–69 USD działa jak solidny opór. Dopóki cena utrzymuje się poniżej tego poziomu, trend spadkowy będzie dominował. Pierwszy poziom wsparcia znajduje się w okolicach 66 USD. Jeśli kupujący się uaktywni w tej strefie, możliwa jest lokalna korekta wzrostowa.
Jeśli jednak ten poziom nie wytrzyma naporu podaży, utoruje to drogę w kierunku 63–63,7 USD. Przebicie tej strefy będzie sygnałem nie tylko pogłębienia korekty, ale też zmiany nastrojów na rynku.
Rynek gazu: presja z dołu
Sytuacja na rynku gazu ziemnego jest jeszcze bardziej niepewna. Ceny spadły poniżej poziomu 3,3 USD/MMBtu, osiągając najniższe poziomy od dwóch miesięcy z powodu rekordowego wydobycia (107,4 mld stóp sześciennych dziennie) i prognoz ciepłej pogody, które ograniczają popyt na ogrzewanie.
Mimo to sytuacja nie jest negatywna: eksport LNG z USA osiąga rekordowe poziomy – 16,3 mld stóp dziennie, co stanowi wsparcie dla rynku, choć niewielkie. Warto obserwować rozwój eksportu z nowego terminala Venture Global w Luizjanie – w dłuższej perspektywie może to być czynnik, który podniesie ceny, jeśli popyt krajowy nadal będzie słaby.
Gaz ziemny z trudem utrzymuje się w strefie 3–3,159 USD – to ostatnia linia obrony przed głębszym spadkiem. Jej przełamanie może otworzyć drogę w kierunku 2,8 USD. Najbliższy opór wyznacza spadkowa linia trendu na wykresie H4. Jednak jej wybicie wydaje się mało prawdopodobne, a w razie przełamania rynek może ponownie przyciągnąć uwagę spekulantów. Na razie jednak każdy ruch w górę przypomina raczej techniczną korektę niż zapowiedź trwałego odbicia.
Co dalej?
Nadchodzący tydzień prawdopodobnie będzie obfitował w dane makroekonomiczne. Raporty API i EIA pokażą faktyczny stan zapasów, a "Beżowa księga" Rezerwy Federalnej zarysuje kierunek, w jakim podąża amerykańska gospodarka. W piątek poznamy też najnowsze dane o liczbie aktywnych wiertni.
Każdy z tych czynników może gwałtownie zmienić sytuację na rynku. Na razie jednak surowce poruszają się po cienkim lodzie – jeden fałszywy ruch może doprowadzić do technicznego załamania lub niespodziewanego odbicia, które zaskoczy nawet doświadczonych graczy.
I na tym właśnie polega urok rynku surowców – tutaj nie ma miejsca na nudę.