Amerykańskie giełdy zamknęły się w poniedziałek ze spadkiem. Indeks Dow Jones Industrial Average stracił 616 punktów i wyniósł 33 926 punktów. Indeks Standard & Poor's 500 stracił 58 punktów, wykazując spadek do 4255 punktów. Indeks Nasdaq Composite spadł o 137 punktów do 14 534 punktów. Spadkiem zamknęły się również indeksy giełdowe Stanów Zjednoczonych, Unii Europejskiej i Japonii, które straciły z 1% do 3%. Eksperci są pewni, że na giełdzie w USA może rozpocząć się dość zauważalny spadek, co z technicznego punktu widzenia będzie korektą wobec długiego trendu wzrostowego.
Przypominamy, że w czasie pandemii giełda w USA wykazywała dość silne wzrosty. Efekt ten osiągnięto na tle zastrzyku ogromnych ilości pieniędzy w gospodarkę amerykańską w ramach programów stymulacyjnych Rezerwy Federalnej i rządu USA. Jednakże giełdy nie mogą rosnąć w nieskończoność, więc korekta jest bardzo prawdopodobna. Ponadto inwestorzy obawiają się nowej fali pandemii na świecie. Jak dotąd największe zaniepokojenie wzbudzają Wielka Brytania oraz kraje UE, gdzie notuje się dość wysoki wzrost liczby zachorowań na koronawirusa.
Mike Wilson, główny strateg w Morgan Stanley, uważa, że indeksy giełdowe mogą spaść o kolejne 10-20%, ponieważ ostatnio obniżyło się tempo wzrostu dochodów i tempo ożywienia gospodarczego. Inni eksperci uważają, że w najbliższym czasie (lub już to się stało) szczyt ożywienia gospodarczego w USA minie, inflacja zacznie zwalniać, a dolar może ponownie zacząć spadać. Eksperci zauważają, że odkąd program QE Fed nadal działa, podaż pieniądza w USA nadal rośnie, ale w najbliższej przyszłości rynek akcji może nadal spadać. Prognozy dalszego rozwoju wydarzeń są obecnie "umiarkowanie negatywne". Główne pytanie dotyczy czego innego. Jeśli podaż pieniądza będzie nadal rosła i nastąpi odpływ inwestycji z giełdy amerykańskiej, to gdzie trafią wszystkie wycofane pieniądze? Jak już się dowiedzieliśmy, nie ma teraz popytu na bitcoina, podobnie jak na wiele innych kryptowalut, dlatego też następuje odpływ kapitału z rynku kryptowalut. W konsekwencji dwa duże rynki rozdają kapitał zamiast go przyciągać. Jerome Powell w zeszłym tygodniu nie dał inwestorom powodu, by wierzyć, że Fed zakończy program QE w najbliższej przyszłości, ale powiedział, że spodziewa się spowolnienia inflacji. W tej chwili w Stanach Zjednoczonych wynosi ona już 5,4%. W ten sposób większość akcji jest obecnie nierentowna, ponieważ dywidendy z nich są znacznie niższe niż stopa inflacji w Stanach Zjednoczonych. Na przykład większość firm technologicznych, takich jak Tesla, Apple i Microsoft, wypłaca do 1% dywidendy. Tym samym odpływ inwestycji z giełdy może wiązać się również z silną inflacją w Stanach Zjednoczonych.
