Mimo że ten tydzień zakończył się na minusie, ceny ropy systematycznie rosły podczas piątkowego handlu. Rynek jest nadal pod wpływem obaw traderów o perspektywy popytu na ropę w Chinach.
W piątek styczniowa cena kontraktów futures na ropę Brent na londyńskiej giełdzie ICE Futures wynosiła 86,67 USD za baryłkę, czyli o 1,56% więcej niż cena zamknięcia poprzedniej sesji.
Koronawirus nie przyciąga już tyle uwagi społeczeństwa i mediów jak rok temu. Wszyscy stopniowo o nim zapominają, skupiając się na bardziej aktualnych wydarzeniach. Jednak w Chinach koronawirus nadal dominuje na pierwszych stronach gazet i w telewizji. W związku z rosnącym rozpowszechnianiem się infekcji rząd jest zmuszony do wprowadzenia nowych środków restrykcyjnych. W głównych chińskich miastach, od portowego Tianjin na północy kraju po miasta Kanton na południu, obowiązują surowe ograniczenia w życiu publicznym, których mieszkańcy ponownie muszą przestrzegać. Zapotrzebowanie na paliwo znacznie spadło w tych obszarach ze względu na zauważalne ograniczenie ruchu.
Wszyscy wiemy, że Chiny są największym na świecie konsumentem czarnego złota, ale tym razem kluczowy wskaźnik odzwierciedlający zapotrzebowanie tego regionu na surowce spadł do najniższego poziomu od 7 miesięcy. Po raz pierwszy od kwietnia tego roku premia kontraktów terminowych na ropę z Omanu w stosunku do swapów o podobnych terminach na ropę z Dubaju spadła poniżej 1 dolara za baryłkę. Nawiasem mówiąc, w marcu, kiedy wielu konsumentów zaczęło rezygnować z rosyjskiej ropy i sięgać po odmiany bliskowschodnie, premia ta sięgnęła 15 dolarów.
Ważnym czynnikiem kształtującym nastroje na rynku surowcowym są negocjacje krajów Unii Europejskiej w sprawie limitu cen rosyjskiej ropy. Według najnowszych doniesień prasowych zachodnioeuropejscy urzędnicy mogą ustalić limit cenowy na bardzo wysokim poziomie.
Według doniesień The Wall Street Journal kraje UE wciąż debatują nad maksymalnym poziomem ceny rosyjskiego czarnego złota. Jednak po raz kolejny nie udało im się osiągnąć konsensusu.
Polska, Estonia i Łotwa nie zgodziły się na pułap cen ropy na poziomie 65-70 USD za baryłkę sugerowany przez G7, uważając, że to jest zbyt wysoka cena. W efekcie Rosja nadal będzie nadmierne zyskiwać, na co nie wolno pozwolić. Jednocześnie Cypr, Grecja i Malta stwierdziły, że jest to poziom skrajnie niski i nie należy tak obniżać ceny. Węgry całkowicie sprzeciwiają się temu rozwiązaniu i same domagają się wyjątków (a wyjaśnienia Departamentu Skarbu USA dają im taką możliwość).
Niektórzy europejscy dyplomaci już otwarcie mówią, że zwoływanie kolejnego spotkania tej rangi jest bezcelowe, gdyż nie ma postępów w kwestii cen maksymalnych.
Ponadto 24 listopada Reuters poinformował, że wprowadzenie krańcowych cen na rosyjski surowiec przez kraje Europy Zachodniej nie będzie miało prawie żadnego wpływu na dochody kraju w perspektywie krótkoterminowej.
Wcześniej niemiecki kanał telewizyjny N-TV informował, że pomimo spadku dostaw rosyjskiej energii z powodu surowych sankcji, przychody ze sprzedaży surowców energetycznych kraju wzrosły. Dobrze byłoby trzeźwo rozważyć kwestię wpływu sankcji na sytuację gospodarczą w Rosji. Wszelkie ograniczenia w dostawach skutkują jedynie wyższymi cenami surowców z tych dostaw, w tym gazu, węgla i ropy naftowej.