Gubernator Banku Anglii Andrey Bailey wywarł w środę presję na brytyjską walutę, choć nie zapowiedział niczego nowego ani szczególnie przełomowego – po prostu powtórzył wyrażoną wcześniej tezę, że stopa procentowa powinna pozostać na obecnym poziomie. Powtórzył tę myśl kilkukrotnie, w przeciwieństwie do swoich współpracowników, którzy jeszcze niedawno zaskakiwali rynek jastrzębimi wypowiedziami. Bailey zasadniczo odrzucił jastrzębie zamierzenia banku centralnego: jego zdaniem obecna stopa procentowa "działa" i ustalając dalsze perspektywy, bank centralny będzie brał pod uwagę ogólny zakres zacieśnienia polityki pieniężnej oraz opóźnione skutki jej zaostrzenia. Ponadto Bailey wspomniał o skutkach ubocznych zaostrzonej polityki pieniężnej i zagrożeniach dla stabilności finansowej, które mogą pojawić się w najbliższej przyszłości (wyraził tu zaniepokojenie stanem chińskiej gospodarki – to według niego "kluczowa niepewność") .
Innymi słowy Bailey zasugerował, że będzie kierował się medyczną zasadą "nie szkodzić", zwłaszcza że obecna stopa przynosi efekty, o czym świadczą ostatnie raporty o inflacji w Wielkiej Brytanii.
Podsumowując, wskaźnik cen towarów i usług konsumenckich (CPI) gwałtownie spadł w ujęciu miesięcznym do zera. W ujęciu rocznym wskaźnik również wszedł w "czerwoną strefę", osiągając 4,6% (prognoza wynosiła 4,8%) – najwolniejszy wzrost od października 2021 r. Bazowy wskaźnik CPI w październiku spadł do 5,7% – najsłabszy wzrost od marca 2022. Spowolnieniu uległ także wskaźnik cen detalicznych, stosowany przez brytyjskich pracodawców w negocjacjach płacowych. W ujęciu miesięcznym wykazywał obszar ujemny (-0,2% m/m) wobec prognozy wzrostu do 0,1% m/m, a w ujęciu rocznym spadł do 6,1% r/r wobec prognozy wzrostu do 6,3%.
Raport ten został opublikowany w połowie listopada i w zasadzie zakończył debatę na temat konieczności kolejnej podwyżki stóp procentowych.
Część członków BoE w dalszym ciągu utrzymywała jednak jastrzębią retorykę, sugerując kolejną rundę podwyżek stóp procentowych. Jonathan Haskell stwierdził, że spadek CPI "nie może być wiarygodną wskazówką do określania trendów inflacyjnych". Według niego inflacja utrzymuje się na zbyt wysokim poziomie i fakt ten "nie może nie budzić niepokoju". Catherine Mann, rozwinęła tę koncepcję, stwierdzając, że w ostatnim czasie pojawiają się oznaki utrzymującej się inflacji, co wskazuje na potrzebę dodatkowego zaostrzenia polityki. Zastępca gubernatora, Dave Ramsden, również zasugerował podwyżkę stóp procentowych, zauważając, że ostatnie badania dotyczące gospodarstw domowych i przedsiębiorstw wskazują, iż oczekiwania inflacyjne są stabilne.
Biorąc pod uwagę spadającą dynamikę kluczowych wskaźników inflacji, takie komentarze wydają się być nieco nielogiczne. Warto jednak zaznaczyć, że oświadczenia te padły w murach izby niższej brytyjskiego parlamentu, zatem nie można wykluczyć w tym przypadku motywów politycznych. BoE pokazał, że jest gotowy do zdecydowanego działania – jeśli zajdzie taka potrzeba, użyje niezbędnych narzędzi do ograniczenia inflacji. Nawiasem mówiąc, Bailey był dość powściągliwy w swoich ocenach podczas tego spotkania. Następnie stwierdził, że bank centralny jest "na szczycie". Wskazał przy tym, że stopy procentowe są już na najwyższym poziomie, ale jest jeszcze za wcześnie, aby mówić o łagodzeniu polityki pieniężnej.
W środę Bailey zasadniczo potwierdził swoje stanowisko: zalecał utrzymanie postawy wyczekiwania, zwracając uwagę na efektywność obecnej stopy procentowej i potencjalne zagrożenia dla gospodarki.
Dane PMI z branży budowlanej dla Wielkiej Brytanii również zwiększyły presję na funta uzyskując wynik 45,6 pkt wobec prognozy na poziomie 46,3. Wskaźnik utrzymuje się poniżej kluczowego poziomu 50 punktów (wskazującego na spadek) trzeci miesiąc z rzędu.
To fundamentalne tło umożliwiło niedźwiedziom aktualizację najniższego poziomu ceny od półtora tygodnia, jednak dynamika niedźwiedzi osłabła na początku środowej sesji w USA. Tym razem dolar stracił na wartości po słabym raporcie ADP, który odzwierciedlał ponury obraz zatrudnienia w Stanach Zjednoczonych. Przy prognozowanym wzroście liczby miejsc pracy poza rolnictwem o 130 tys. (co jest już skromną prognozą), wskaźnik wyniósł 103 tys. (w porównaniu do wzrostu o 106 tys. w poprzednim miesiącu).
To bardzo niepokojący sygnał dla dolarowych byków, ostrzegający, że listopadowe dane o zatrudnieniu poza rolnictwem, których publikacja spodziewana jest w piątek, również mogą znaleźć się w "czerwonej strefie". Inny wskaźnik rynku pracy w USA, badanie ofert pracy i rotacji pracowników (JOLTS), wykazał najsłabszy wynik od maja 2021 r. Zrewidowano w dół także średni koszt pracy za III kwartał. Według ostatecznej ponownej oceny wskaźnik spadł do -1,2% (wstępny szacunek -0,9%).
Napływ negatywnych informacji na temat dolara zatrzymał dynamikę niedźwiedzi, ale sytuacja pozostaje niepewna. Moim zdaniem krótkie pozycje należy rozważać dopiero wtedy, gdy niedźwiedziom uda się przebić dolną linię wskaźnika wstęgi Bollingera na wykresie 4-godzinnym, która pokrywa się z poziomem 1,2570. W tym przypadku kolejnym celem będzie 1,2500 – środkowa linia wstęgi Bollingera na wykresie dziennym. Biorąc jednak pod uwagę słabe raporty ADP i JOLTS opublikowane przed raportem NFP, nie warto otwierać krótkich pozycji – przynajmniej do czasu, gdy niedźwiedziom uda się ustabilizować się poniżej poziomu wsparcia na 1,2570.