Rynek ropy znów mocno zareagował. Notowania Brent gwałtownie wzrosły, mimo że OPEC+ podjął decyzję o kolejnym zwiększeniu wydobycia. Na pierwszy rzut oka może się to wydawać paradoksalne, jednak czynników napędzających wzrost było wystarczająco dużo.
Po pierwsze, pożary w Kanadzie: w naftowej prowincji Alberta zatrzymano produkcję na poziomie do 350 tys. baryłek dziennie, co odpowiada około 7% krajowego wydobycia.
To niemal równoważy wielkość produkcji, którą kartel zamierza przywrócić na rynek w lipcu, stąd tak gwałtowna reakcja cen. Warto jednak pamiętać, że jest to krótkoterminowe wsparcie, ponieważ zapowiadane deszcze mogą szybko ustabilizować sytuację i umożliwić wznowienie produkcji.
Po drugie, czynnik geopolityczny. Według Reutersa Iran przygotowuje się do odrzucenia propozycji USA dotyczącej umowy nuklearnej, co zmniejsza szanse na zniesienie sankcji i zwiększenie dostaw irańskiej ropy na rynek.
Dodatkowo senator Lindsey Graham zapowiedział starania o nałożenie nowych sankcji na Rosję w związku z nadchodzącym szczytem G7, który odbędzie się 15–17 czerwca. To wzmacnia oczekiwania potencjalnego ograniczenia podaży — choć na razie są to tylko zapowiedzi.
Tymczasem Chiny intensyfikują elektryfikację transportu ciężkiego: w kwietniu napęd elektryczny miało już 22% nowych lekkich pojazdów użytkowych. W dłuższej perspektywie to niepokojący sygnał dla popytu na olej napędowy, choć w krótkim terminie sytuacja wygląda inaczej — globalna marża rafineryjna osiągnęła 14-miesięczne maksimum dzięki niskim cenom ropy i wysokiemu sezonowemu popytowi.
Analiza techniczna
Cena ropy Brent zbliżyła się do strefy oporu w obszarze 64,97 USD, gdzie znajduje się 200-okresowa średnia krocząca na wykresie 4-godzinnym. Na razie cena zatrzymała się przy górnej granicy kanału.
Warunkiem potwierdzenia byczego impulsu będzie stabilizacja powyżej 65 USD, gdyż utorowałoby to drogę do zmiany krótkoterminowego trendu. W przeciwnym razie cena prawdopodobnie spadnie do najbliższego poziomu wsparcia, w okolice 63,3 USD i 62,1 USD.
RSI na wykresie 4-godzinnym zbliża się do strefy wykupienia, co również wymaga ostrożności.
Rynek gazu ziemnego
Na rynku gazu ziemnego ponownie obserwujemy rajd cenowy: kontrakty terminowe wzrosły o 7%, osiągając poziom 3,69 USD/MMBtu. Przyczyny tego ruchu są w dużej mierze podobne do tych obserwowanych na rynku ropy:
Upały i prognozy jeszcze cieplejszego czerwca zwiększają zapotrzebowanie na klimatyzację.
Wydobycie gazu spada — z 105,8 do 105,0 mld stóp sześciennych dziennie.
Prace konserwacyjne infrastruktury (Permian Highway i inne gazociągi) ograniczają podaż.
Rosnące ceny ropy zwiększają zainteresowanie inwestycyjne całym sektorem surowcowym.
Czynnik ograniczający — eksport LNG: dostawy na terminale spadły do 15,1 mld stóp sześciennych dziennie z powodu prac konserwacyjnych w Cameron, Sabine Pass, Corpus Christi i Freeport. Na razie sytuacja nie budzi paniki, ale stwarza ryzyko nadpodaży na rynku krajowym, jeśli eksport nie zostanie szybko przywrócony.
Analiza techniczna
Kontrakty terminowe na gaz ziemny dotarły do kluczowego oporu w strefie 3,726–3,800 USD. To istotny poziom, od którego rynek wielokrotnie się odbijał. Na razie nie doszło do przełamania, a RSI na wykresie godzinnym znajduje się już w strefie wykupienia, co sygnalizuje wysokie ryzyko korekcyjnego spadku.
Najbliższe poziomy wsparcia:
— 3,666 USD — pierwsza strefa realizacji zysków;
— 3,575 USD — poziom, gdzie można oczekiwać stabilizacji w przypadku głębszej korekty.
Jeśli kupujący obronią poziom powyżej 3,66 USD, będzie to pozytywny sygnał sugerujący szansę na wznowienie wzrostów przy kolejnym podejściu do 3,80 USD.